🌈 "Plan na Koło" – opowieść z Rainbow Frog Galaxy (czyli historia Betty, Mikera i kulkowego planu na życie)
— Bo nie jestem kwadratem — powiedziała Betty, patrząc w niebo, które powoli zmieniało kolory jak żaba pod wpływem tęczy.
— No to możesz robić, jak koło — uśmiechnął się Miker, trzymając w dłoni kubek z herbatą, który parował nie tylko od temperatury, ale też od czułości sytuacji.
— Właśnie! Ale przez to, że jestem kołem, to… czasem się staczam. — Westchnęła i oparła głowę na jego ramieniu.
— Bo nie masz planu? — zapytał łagodnie.
— Dokładnie. Jak nie mam planu, to głupieję. Chaos. Zaczynam robić rzeczy, które są nieważne. I wtedy muszę być kwadratem. Czasami nawet dwa razy.
— Czas na chmurę — zażartował Miker, poprawiając jej kocyk. — Ale wiesz co? Nie musisz być kwadratem.
— Serio?
— Serio. Trzy razy nie i raz tak.
— Aha, a to jedno "tak" samo wejdzie? — parsknęła śmiechem.
— Dokładnie. A te trzy razy „nie" ci opowiem.
Zamknęła oczy i uśmiechnęła się. Miker zaczął delikatnie opowiadać:
— Po pierwsze: to, że jesteś kołem, nie znaczy, że masz działać bez planu. To znaczy, że potrzebujesz planu dostosowanego do koła.
— Czyli… nie muszę być kwadratem, żeby mieć plan?
— Właśnie. Bo ty próbujesz się wpasować w kwadratowy plan. A ten plan cię uwiera jak niewygodne buty.
— A ja się zawsze czułam winna, że nie pasuję…
— Bo próbujesz zmieniać siebie, a nie plan. Ty jesteś kołem. Masz mieć plan dla koła. I to jest drugie „nie".
Betty spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem.
— No dobrze… A trzecie?
— Wyobraź sobie, że życie to futerał. Kwadratowy ma rogi, punkty startu. Ale twój — twój jest jak płyta. Ma kulki. Kulki, Betty! I każda z nich może być twoim punktem zaczepienia.
— Ale jak ja mam się zorientować, gdzie jestem w tych kulkach?
— Zobacz. Możemy nazwać je jak w statkach. Kąt i promień. Zamiast XY — masz Fi i R.
— Fi… to jest ten kąt?
— Tak. Możesz być na 90 stopniach i promieniu 7. I wtedy jesteś idealnie tam, gdzie powinnaś być.
— Czyli nie B4?
— Nie, bardziej 90R7 — zaśmiał się. — Cylindrycznie. Taki układ współrzędnych dla koła z sercem.
— Serio? To brzmi… kosmicznie pięknie.
— Bo ty jesteś kosmicznie piękna.
Betty się zarumieniła. Miker pocałował ją w czubek nosa.
— I jak już masz plan dopasowany do siebie — kulkowy, okrągły, twój — to nawet jeśli się stoczysz, to albo cię podwiezie z powrotem na górę, albo będzie mieć podpórki, które cię zatrzymają.
— Jak żabka na rowerku z bocznymi kółkami.
— No właśnie.
Zamilkli na chwilę. Nad ich głowami migotały gwiazdy w rytmie kosmicznej playlisty życia.
— Miker…?
— Tak?
— A jakbyśmy grali w statki w 3D?
— To byśmy dorzucili Z do współrzędnych. I wtedy byłoby nie tylko koło, ale sfera.
— I ty byś mnie zawsze znalazł, nawet jakbym była na Z47?
— Nawet na Z999. Bo mam twoje współrzędne w sercu.
Betty roześmiała się tak głośno, że spłoszyła pobliską świetlika. Ale to nie szkodziło. Bo w Rainbow Frog Galaxy był tylko on, ona, ich kształty – koło i serce – i plan, który wreszcie miał sens.